W poniedziałek 16 marca prześledziliśmy ostatnią udokumentowaną podróż św. Pawła, która doprowadziła go do stolicy Imperium Rzymskiego. Tym razem nie płynął tam z własnej woli lecz jako więzień. Jednak to on odwołał się do cesarza jako obywatel rzymski. Może więc jego podróż była częścią Większego planu a uwięzienie i eskorta były tylko sposobem, który ten plan miał urzeczywistnić?

Św. Paweł zatem, czy to na wolności, czy w więzieniu, nie pozostaje spokojnie w tym samym miejscu – wciąż do przodu, wciąż w biegu – jak sam napisał, wciąż w otoczeniu ludzi: być może Łukasza, który relacjonuje jego podróż, strażników.

A wszystko zdawało się zapowiadać dobrze: po owocnej Trzeciej Wyprawie Misyjnej Paweł udaje się z zebraną składką do świętych w Jerozolimie. Z pewnością ma również w zanadrzu ciekawe relacje ze swojej działalności dla Jakuba i towarzyszy. Jednak po wizycie w Świątyni staje się jasne, że jego osoba budzi kontrowersje i nie jest akceptowany przez część mieszkańców Jerozolimy. To nie było dla niego szczęśliwe miejsce. Lepiej mu chyba było w poróży, wśród pogan, zdobywając nowe przyczółki dla religii, niż u źródła, gdzie religia była już przed nim. Niejednoznaczne reakcje na jego osobę uczą czym jest chrześcijaństwo: z jednej strony osadzone w tradycji, blisko Świątyni, z drugiej zbyt nowoczesne i ambitne dla współczesnego człowieka.

NIe wiemy co się stało z zebraną składką, nie wiemy jakie były owoce relacji św. Pawła. Bez względu na jego trudności, nie pozostaje on w Jerozolimie. Śledziliśmy więc jego wyprawę do Rzymu wspomagani materiałami filmowymi, ukazującymi miejsca, które odwiedził. Po obejrzeniu materiału wystarczyło nam czasu na wymianę zdań na temat życia Apostoła. Prawie 60 lat życia wypełnionych aktywnością, podróżami ale też dalszymi planami – to wiele. Pan Bóg „wycisnął” z Pawła bardzo dużo ożywczego soku. A on chyba nie miał nic przeciwko temu. Jakiś czas temu słyszałem w radio, że Paweł dlatego tak wiele dokonał, bo kiedy już odczytywał wezwanie to nie miał wątpliwości, nie rozważał lecz natychmiast przystępował do działania. Nie wszystkie kończyły się sukcesami. Ale po przegranych następowały kolejne zdecydowane działania. I tak przez całe Dzieje Apostolskie. Chyba zgadzam się z taką opinią.

Ciekawe jeszcze na ile podróże św. Pawła były pełnieniem woli Bożej, na ile ona go popychała do kolejnych misji, a na ile on sam musiał się przemieszczać, podejmować działania, poznawać ludzi i miejsca. Pewnie jedno i drugie doskonale się uzupełniały.

Po tych kilku comiesięcznych spotkaniach poznaliśmy już przebieg drogi życiowej św. Pawła. Teraz pozostało nam zgłębić, choćby po części, naukę którą głosił.